środa, 21 stycznia 2015

Wiarygodność za pieniądze



Wygląda na to, że proceder nabijania w butelkę wciąż nie umarł w naszym społeczeństwie. Kreatywność i fantazja przedsiębiorczych ludzi, którzy umieją zarobić na naiwności innych,
budzi czasami nasz gniew, a czasami tylko uśmiech i niedowierzanie.
W ostatnich latach można zaobserwować dynamiczny rozwój  certyfikatów wiarygodności i rzetelności.
Proceder polega na tym, że podmioty przywołujące w swojej nazwie określenia właściwe dla dziedziny prawa np. kancelaria, rejestr itp. oferują zarejestrowanie w swojej bazie wiarygodnych firm oraz dokument w formie certyfikatu. Najczęstszym argumentem i korzyścią jest powszechne utożsamianie certyfikatu z potwierdzeniem przynależności do grona osób lub podmiotów o podwyższonym zaufaniu, z tytułu nie posiadania nieuregulowanych zobowiązań itp. Oferowane są na ogół również korzyści   marketingowe takie jak: prezentacja firmy, rekomendacje, pozycjonowanie w sieci itp.
Za zarejestrowanie i wydanie certyfikatu oraz prawo upubliczniania go żądana jest opłata rejestracyjna – spotykane są ceny od 50 -350 zł, a zdarza się, że również abonament miesięczny w wysokości kilkunastu lub kilkudziesięciu złotych.
Na stronach firm świadczących tego rodzaju usługi widzimy najczęściej grafikę kojarzącą się z godłem, flagą lub barwami narodowymi, co ma podnosić rangę, a tym samym zachęcać do zarejestrowania i wniesienia wymaganych opłat.
Kierując się rozsądkiem zachowujmy dystans do tego typu ofert. Za naszą uczciwość i rzetelność, jako osoby prywatnej lub przedsiębiorcy nikomu nie należy się żadna zapłata. Certyfikaty tego rodzaju są jedynie „trickiem” i nie mają żadnej wartości prawnej ani administracyjnej. Okazywanie się nimi w kontaktach biznesowych, w celu uwiarygodnienia lub choćby dla prestiżu może mieć całkiem odwrotny efekt oraz ironiczny wydźwięk. Jeśli jednak mamy potrzebę powieszenia na ścianie tego rodzaju potwierdzenia wiarygodności oraz jesteśmy gotowi za to wnosić opłaty, to oczywiście nie ma żadnych przeciw wskazań, tym bardziej, kiedy mamy w biurze puste ściany lub ubogie treści na stronach internetowych.
W końcu, jeśli nasz towar lub usługa sprzedaje się ostatnio trochę słabo, to może kupiona za pieniądze wiarygodność przysporzy nam jednak nowych klientów.
… a pomysłowi spryciarze już zacierają ręce.


czwartek, 15 stycznia 2015

Wzrost kursu franka - kredytobiorcy nie śpią spokojnie


Rosnący w ostatnich tygodniach kurs franka szwajcarskiego i dzisiejsza decyzja Baku Szwajcarii o zaprzestaniu hamowania jego wzrostu to efekt niepewnej sytuacji w strefie Euro. Inwestorzy wolą lokować swoje środki właśnie w walucie kraju, posiadającego inflację nie przekraczającą 0,3 % i dług publiczny poniżej 40 %. Dzisiaj kurs franka przekroczył 4 zł.
Niestety to zła wiadomość dla ponad 5 tysięcy kredytobiorców, którzy będą zmuszeni do spłacania znacząco wyższych rat kredytowych.

Okazuje się, że rozważane w przeszłości przez wielu kredytobiorców przewalutowanie kredytu na złotówkowy było im odradzane przy poprzednich wzrostach kursu. Kto dziś weźmie odpowiedzialność za te rady?
Obecny kurs jest już tak wysoki, że wyliczona po przewalutowaniu kwota zadłużenia sięga blisko, a nawet może przekroczyć wartość skredytowanej nieruchomości. W tym kontekście wpłacane przez ostanie lata wcale nie małe raty wydają się mieć bez mała postać kamfory, bo zwyczajnie ulotniły się nie zmniejszając kwoty zobowiązania.
Kredytobiorcy z pewnością nie śpią spokojnie, bo oprócz frustracji z powodu zaistniałych faktów nadal pozostaje dylemat czy jednak nie lepiej zdecydować się na przewalutowanie choćby teraz.
Przecież nie wiadomo, jak długo kurs franka będzie rósł i do jakiego poziomu.

KURS FRANKA - tabela NBP
15-01-2015  godz 14,56   ->  1 frank = 4,1611 zł